Wspominając Terry'ego Andersona: poetę, dziennikarza, ocalałego z zakładników i cenionego przyjaciela
Poza nagłówkami w Terrym Andersonie istniała rzadko spotykana głębia artystyczna. Tak znalazł Michaela Bugeja, który przez lata przyjaźń odkrył poetę, który żył w towarzystwie słynnego korespondenta wojennego przetrzymywanego w niewoli przez prawie siedem lat. Ich nieprawdopodobna więź zrodziła się z przypadkowego spotkania duchów po próbach, które niewielu mogło pojąć.
Początkowo tylko Bugeja podejrzewał rolę poezji w przetrwaniu Andersona. Jednak z czasem, poprzez intymne rozmowy na temat wersetów i jego pociechy, dał świadectwo, jak jego pociecha przeprowadziła więźnia przez ciemność, której większość nie dożyła. Uzdrowienie rozpoczęło się od dyskusji na temat kwestii, które wznoszą się ponad wszelkie ziemskie bóle.
Odnowiony Dar Zrozumienia
W miarę jak lata zbliżały ich do siebie, darem Terry'ego było dzielenie się z innymi poezją, którą przypisywał swojemu zdrowiu psychicznemu. Otwierając swój najbardziej prywatny pismadar został odwzajemniony poprzez pogłębione współczucie pomiędzy dwiema duszami pokrytymi różnymi, choć równie głębokimi bliznami. Ich rosnąca przyjaźń dawała nadzieję, że nawet horrory mają sposób na naprawienie tego, co wydaje się zniszczone.
Wspominając teraz Terry'ego Andersona, niech wszyscy przypomną sobie nie tylko próby, które przetrwał, ale także człowieczeństwo w nim, które poezja pielęgnowała tak dawno temu, gdy był w niewoli i przez całe życie, świecąc światłem w ciemnych miejscach. W ten sposób jego duchowe dziedzictwo jest nadal żywe i stanowi latarnię morską dla wszystkich, którzy cierpią i szukają pocieszenia w krainach wykraczających poza to, co mogą zobaczyć zwykłe światowe oczy.